Uwierzyć przez znaki

Mat Gren
Każdy Wschód
Published in
3 min readMar 15, 2021

--

Jezus odszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie, kiedy jednak przyszedł do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.

Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A był w Kafarnaum pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna, był on już bowiem umierający.

Jezus rzekł do niego: «Jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie».

Powiedział do Niego urzędnik królewski: «Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko».

Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i poszedł.

A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, kiedy poczuł się lepiej. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, kiedy Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina.

Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.

J 4, 43–54

Wskrzeszenie córki Jaira, 1546, Paolo Veronese, Wikipedia

Jezus dał mi wiele znaków abym uwierzył w Niego. Cały Nowy Testament jest ich pełen, a największym jest zmartwychwstanie. Czy ja w nie naprawdę wierzę? Bo jeśli w wierzę w życie wieczne, które daje Jezus to jak powinno wyglądać moje życie ?

Życie wieczne to największa obietnica. Zmienia całkowicie postrzeganie tego nad czym powinienem się skupić tu i teraz. Będąc obdarowanym takim darem powinienem być pełny wdzięczności, że nie muszę się bać przemijania, że nie muszę łapać życia jak kolejnego oddechu przed utonięciem tylko mogę się nim delektować spokojnie i świadomie. Śmierć, która wcześniej była czymś od czego uciekam najbardziej na świecie zamienia się w przejście do takiego ciała i takiego życia gdzie nie ma już trosk doczesnych. Śmierć staje się czymś w pewien sposób upragnionym bo nie dość, że uwalnia mnie od olbrzymiego ciężaru codzienności, ale także daje mi możliwość poznania całej prawdy o Bogu, świecie. Czy ja jednak tak na to patrzę ? Czy moje serce przepełnia wdzięczność za ten darmowy dar? Czasami, bardzo rzadko tak, ale większość moich dni to łapanie oddechu, gonitwa od zadania do zadania. Pytanie jest jednak bardzo ważne do zadania sobie dzisiaj tu i teraz, czy ja muszę tak żyć? Czy ja muszę o te wszystkie rzeczy, które mam w planie na dziś, jutro i dalej — zabiegać?

Wczorajsza Ewangelia mówiła o Jezusie, który musi zostać wywyższony jak waż na pustyni został wywyższony przez Mojżesza, aby każdy kto na niego będzie patrzył — przeżył. Ta scena była pięknie wczoraj mi opowiedziana przez ojca Szustaka, który ma obecnie rekolekcje w Gdańsku. On tłumaczy, że patrząc na Jezusa nie możesz patrzeć pod nogi i unikać ukąszenia przez węże. Patrząc w Jezusa wierzysz, że nawet jeśli waż Ciebie ukąsi to Jezus Ciebie uzdrowi. I tak wg mnie powinienem żyć. Patrząc w Jezusa iść przez dzień. Nie lękając się codziennych problemów, ale wierząc, że Jezus mnie uzdrowi z nich. Wówczas moje serce będzie skierowane we właściwą stronę i zacznie przepełniać je wdzięczność za dar życia. Wdzięczność natomiast rodzi wiarę oraz miłość i chęć dawania jej innym. To natomiast pozwala rozwiązywać problemy w nowy sposób — używając miłości i wiary w Boga i jego największy dar — życie wieczne.

Szukasz więcej takich tekstów? Podoba Ci się to co tu znajdujesz? Zapraszam na stronę https://kazdywschod.pl oraz na profil na Facebook’u: https://www.fb.com/KazdyWschod. Na obu stronach można polubić, udostępnić innym, polecić konkretne teksty, lub cały projekt… Robiąc to pomagasz by te teksty dotarły do jeszcze większej grupy osób! Roznośmy dobro dalej… Z góry dziękuję za wsparcie.

Ostrzeżenie: Powyższy tekst zawiera prywatne refleksje autora. Mogą one zawierać błędy rzeczowe, logiczne, dogmatyczne, ortograficzne i wszelakie inne. Co prawda, dołożono wszelkich starań, aby ich nie było. Mimo to, należy do tego tekstu podchodzić z rezerwą (tak jak i z resztą do większości treści znalezionych w sieci). Jeśli zauważyłeś jakieś błędy, masz wątpliwości, inne poglądy lub doświadczenia — daj znać! Pozdrawiam.

--

--